Autor Wiadomość
Asim
PostWysłany: Pią 15:19, 21 Paź 2005    Temat postu:

eeeeeeeeeeeee cos tqam pisze w tym swojim ale slabo mi idzie Razz
a wogole to mam KUPE nauki Sad
dzis w szkole : 2! 2! 3!(HURA HURA HURA!)
Milten
PostWysłany: Śro 21:12, 19 Paź 2005    Temat postu:

i co z tym opowiadanie mo nas BWJotach?
obi-wan
PostWysłany: Śro 16:23, 19 Paź 2005    Temat postu:

to jest o nowej erze jedi, kiedy malrzenstwa sa zezwolone ^^.
ThX Asim, czemu nie dokonczysz swego opowiadania? Razz
Snaketail
PostWysłany: Śro 13:35, 19 Paź 2005    Temat postu:

Jedi?? Jedi!! Jedi nie moga wyzwalac emocji bo przechodza na CIEMNA STRONE MOCY xD buasHasBUAShASbuAShASha Smile Moze sie jednak skusze by przeczytac Smile ale to w weekend Smile
Asim
PostWysłany: Śro 12:34, 19 Paź 2005    Temat postu:

Fajne Very Happy
podoba mi sie bardzo Very Happy szkoda ze takie krótkie Very Happy
obi-wan
PostWysłany: Wto 17:30, 18 Paź 2005    Temat postu:

te opowiadanie opowiada o mlodym Jedi ktory wyrusza za swa ukochana.
Snaketail
PostWysłany: Wto 16:04, 18 Paź 2005    Temat postu:

ech... ja przeczytalem ostatnie zdanie epilogu tylko Smile i sie zalamalem xD to jakies romansidlo?? <joke>
obi-wan
PostWysłany: Wto 15:58, 18 Paź 2005    Temat postu:

ostatni rozdzial i epilog:


*Zabierz mnie daleko*

Oto najgorsze pięć minut w życiu Naga Vejir’a:
Jedi wszedł do mrocznej, okrągłej sali upstrzonej płaskorzeźbami i kadzidłami i natychmiast stanął jak wryty. Po środku leżała kobieta w szatach Jedi. Wokół niej powiększała się kałuża szkarłatnej krwi. Nag stał tak przez parę chwil. Ręce zaczęły mu się trząść i coś go złapało za serce. Podbiegł do kobiety, przykucnął nad nią.
- A..Andra.. – Zdołał tylko wykrztusić przez ściśnięte gardło. Kobieta miała paskudną, rozszarpaną ranę biegnącą po plecach. Przez czarną krew obmywającą ranę widać było pogruchotany kręgosłup. Półprzytomna kobieta spojrzała na Nag’a. Poruszała ustami, chciała coś powiedzieć.
-Spokojnie, skarbie. Wszystko będzie w porządku – Wyszeptał. Jej piękna i gładka twarz była inna niż zwykle. Oczy miała spuchnięte, a jej delikatne rysy wykrzywione były w grymasie bólu. – Za..zabiorę cię stąd – obraz dziewczyny został rozmyty przez napływające łzy. Ostatkiem sił kobieta wyszeptała:
- Zabierz mnie daleko..
I zemdlała.
Ból w sercu Naga powoli zamieniał się w gniew. Jedi szukał czegoś na czym może go rozładować. I nagle zobaczył jak do sali wchodzi wolnym krokiem potężny wuun w czarnych szatach, dzierżąc w dłoni długą laskę z obu stron zakończoną bateriami jarzącymi. Jedi wstał powoli, aktywując płytkę na rękojeści miecza. Jego przeciwnik mówił coś o sprowadzeniu tu Andry i że flota Nowej Republiki wpadła w pułapkę, lecz Nag go wcale nie słuchał.
Ten obcy nie był tylko punktem, na który został ukierunkowany gniew Vaijr’a.
On był jego przyczyną.
To on okaleczył jego kobietę.
I Nag to wiedział.
Nie szukał już pośrednich rozwiązań.
Chciał tylko prostej, nie wymagającej myślenia batalii.
Ułamek sekundy i Jedi znalazł się przy swym celu wykonując obrót i tnąc mieczem. Jego przeciwnik był przygotowany na ten moment. Zablokował ciosy swą laską i aktywował przycisk na niej. Dwie baterie jarzeniowe zaczęły się rozgrzewać do białości.
- Nie tylko Jedi mają świecące zabawki – Wycedził przez zęby i odepchnął Jedi z całej siły. Nag stracił równowagę, lecz udało mu się wykonać salto w tył.
O sekundę za późno.
Koniec laski runął na młodego człowieka i wściekle bucząc ugodził go w udo. Vaijr w powietrzu zgasił płonącą nogawkę i wylądował na obu nogach. Nie czuł ani bólu, ani smrodu spalonego mięsa. Czuł za to coś innego.
Niepohamowany gniew.
Wyskoczył odbijając się z całej siły od podłoża i zasypał przeciwnika gradem ciosów. Niestety, wuun obronił je wszystkie posyłając w górę fontannę iskier. Następnie wziął zamach i wykonał cios na poziomie szyi. Jedi ukucnął błyskawicznie i ciął wroga w kostkę. Przeciwnik jednak, wykonał błyskawiczny obrót korzystając z rozpędu ciosu i zablokował zieloną klingę. Nag wyskoczył w powietrze biorąc zamach. Wuun uniósł swą broń i zablokował cios, lecz wojownik się nie zniechęcał. Gdy opadł na ziemię wykonał imponujący młynek blokując atak przeciwnika i wyprowadził mu cios między żebra – tam, gdzie wuun chwilowo nie miał obrony.
Świetlista klinga weszła w blade ciało jak w masło, aż po rękojeść. Nag pragnąc zadać mu większy ból kręcił rękojeścią paląc mu wnętrzności.
Nag nie chciał go zabić szybko.
Zgasił miecz i rozsmarował mu nos wbijając weń połyskującą rękojeść. Wuun upadł na ziemię i zaczął wierzgać w piekielnych mękach.
- Dobrze ci tak śmierdzielu – wycedził i kopnął leżącego w genitalia. – Bawi cię to??
Kończąc to zdanie Jedi ciął nieszczęśnika w plecy.
Niech cierpi. Tak jak Andra. Niech poczuje się tak samo.
Co ja robię?, pomyślał natychmiast Nag. Odrzucił miecz w kąt sali i złapał się za twarz.
Tak mało brakowało.
Dosłownie już był na Ciemnej Stronie.
Czerpał przyjemność z zadawania bólu.
Chłopak upadł na kolana i zaczął szlochać. Upadł tak nisko. Podniósł wzrok na ukochaną kobietę. Trzeba ją stąd zabrać.
Natychmiast.


Epilog

Nag siedział przy Andrze trzymając jej kruchą rękę. Blada twarz była tak niewinna..
Wyjdzie z tego.
Roboty medyczne na Yavinie IV doskonale poradziły sobie z zadaniem rekonstrukcji kręgosłupa. Powinna ocknąć się w ciągu dwóch dni.
Udo Naga było opatrzone.
Rany fizyczne zagoją się szybko.
Rany psychiczne pozostawią po sobie wielkie blizny.
Cały czas od powrotu na Yavin zastanawiał się jak mógł być taki arogancki i zapatrzony w siebie. Jak mógł..
Flirtować z Ciemną Stroną.
Wiedział jedno. Udało mu się i powrócił na właściwą ścieżkę. Wiedział też, że każdy może zmieniać świat na lepsze, wystarczy tylko, że odnajdzie swą drogę.
Nag uśmiechnął się do swych myśli i ucałował ukochaną.
obi-wan
PostWysłany: Pią 19:09, 14 Paź 2005    Temat postu:

Razz hehe dobry motyw.
Diablo
PostWysłany: Pią 18:56, 14 Paź 2005    Temat postu:

Jestem zmuszony zrobić na stronie dział opowiadania... ;p
obi-wan
PostWysłany: Pią 18:54, 14 Paź 2005    Temat postu:

Oto kolejny rozdział:

***

Poprzez połyskującą taflę iluminatora, odbijającą złote promienie słoneczne Nag dostrzegł łukowy horyzont planety, a tuż nad nim piękne, obficie oblewające światłem krainę słońce. Planeta była piękna. Mnóstwo zieleni, wzgórz i szybujących po niebie Niwngach – potężnych, ponad dwumetrowych drapieżnych ptaków.
Coś jednak tu nie pasowało.
Psuło jedność przyrody.
Durabeton. Tego tu nie brakowało. Największa osada wuunów na tej półkuli planety zajmowała wysokie wzniesienie Hranh, które górowało nad innymi. Wysokie, strzeliste i niesamowicie geometryczne budynki zaprojektowane przez najwspanialszych architektów we wszechświecie zajmowały niemalże całą powierzchnię wzniesienia.
- R5 postaraj się namierzyć sygnał statku Andry – rzucił Jedi. W odpowiedzi usłyszał kilka przeciągliwych pisków wiernego robota, a na ekranie pojawiły się współrzędne – dzięki stary.
Vaijr spodziewał się komitetu powitalnego typu ”zabić Jedi”, w rzeczywistości jednak wylądował bez najmniejszej zaczepki na potężnym lądowisku.
Dziwne.
Chłopak chwycił połyskującą rękojeść w prawą dłoń i wyskoczył z pojazdu.
Pusto.
Nikogo. Ani wrogo nastawionych tubylców, ani innych statków na lądowisku. Może poza kojąco znajomym zielonym X-Wingiem Andry. Nag rozejrzał się dookoła.
Miejsce lądowania znajdowało się pół kilometra nad ziemią. Z prawej strony rozpościerał się zapierający dech w piersiach krajobraz planety, na prawo zaś – potężne, strzeliste miasto, które można by uznać za zupełnie wymarłe. Za miasto duchów. Potężny wiatr wiejący od strony morza odbijał się od budynków nabierając prędkości i wydając przeciągliwe odgłosy od których Nag dostał gęsiej skórki.
Jedi ruszył w stronę pomostu łączącego lądowisko z potężną budowlą. Zanim doszedł do drzwi, te otworzyły się z sykiem. Młody chłopak odruchowo cofnął się aktywując broń. Jaskrawe ostrze koloru nadziei uwolniło się z sykiem z emitera.
Z budynku wyszło około dziesięciu wuunów uzbrojonych po zęby. Rasa wuunów nie była zbyt piękną. Wyłupiaste oczy, przysadzista, kremowa czaszka, dwie pary rąk i dwa metry wzrostu. Byli wyposażeni w najróżniejsze bronie. Od miotaczy, poprzez karabinki snajperskie, termiczne detonatory…
Termiczne detonatory..
Żołnierze nie bawili się w uprzejmości. Wycelowali w Jedi z myślą pociągnięcia za spust.
To oznaczało wojnę.
Nag wykonał błyskawiczne salto do tyłu unikając jaskrawych salw z miotaczy i koncentrując się na detonatorach termicznych uruchomił je.
Wszystkie.
Gdy wylądował na równych nogach opuścił i dezaktywował broń. Jego przeciwnicy w gorączkowych próbach ściągnięcia z siebie pasów z detonatorami krzyczeli i szarpali za uprzęże. Wszystko na nic. Potężny wybuch rozsadził nieszczęśników na strzępy. Fala uderzeniowa zwaliła by z nóg każdego, ale nie Jedi. Nag otulił się bąblem Mocy i przyglądał się jak niszczycielska siła rozsadza most prowadzący do budynku, oraz wyszarpuje potężną dziurę w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stały drzwi. Powstał deszcz odłamków, lecz Vaijr tylko wziął rozbieg i skoczył nad przepaścią do budynku. Korytarz w którym się znalazł miał kilka rozwidleń, lecz Nag kierował się śladem Andry w Mocy i dobrze wiedział gdzie skręcać.
Jedno go niepokoiło. Dlaczego go nie zestrzelili gdy lądował? Może chcieli uśpić jego czujność? A może powód był zupełnie inny? Tylko jaki, pomyślał i przyspieszył kroku.
sadek
PostWysłany: Pią 18:39, 14 Paź 2005    Temat postu:

dobra ja już przeczytałem:)Smile super opowiadanie dawaj następny rozdział ;]
obi-wan
PostWysłany: Pią 16:17, 14 Paź 2005    Temat postu:

ehh moze i racja ze za duzo naraz wkleilem..dajcie znac jak przeczytacie prolog i dwa pierwsze "rozdzialy"
Snaketail
PostWysłany: Pią 15:29, 14 Paź 2005    Temat postu:

ja nie czytam czyichs opowiadan bo sam pisze i nie chce stracic weny Smile moze kiedys (czyt. jak bedzie mi sie chcialo przepisac...) napisze to na waszym 4um Smile
sadek
PostWysłany: Pią 14:48, 14 Paź 2005    Temat postu:

obi słuchaj uważnie bo nie bende 2 razy powtażałVery Happy troche długie kaałki wstawiasz i nikt nie ma czasu tego czytać ja już do półowy doczytałem:D

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group